Mam na
imię Dominika i od 8 dni nie jem słodyczy..
Zainspirowana
postem Tesi KLIK postanowiłam zmierzyć się z jedną ze swoich
największych słabości - destrukcyjną
miłością do czekolady i
innych słodkości. Nie było to
moje postanowienie noworoczne, a raczej spontaniczna decyzja. Po totalnej rozpuście podczas urlopu w okresie Bożego Narodzenia i
Sylwestra, kiedy głownymi składnikami mojej diety były ciasta, czekoladki, lody
i wino, urosła mi piękna oponka. Mam nadzieję, że totalne odstawienie słodyczy
przyczyni się do jej zniknięcia. Poza tym podjęłam swojego rodzaju wyzwanie –
ponieważ jestem osobą raczej wyluzowaną, cenię sobie szeroko pojętą swobodę,
nigdy nie narzucałam sobie żadnych ograniczń, dlatego teżjestem ciekawe jak
długo uda mi się przestrzegać tego zakazu.
Pierwsze dni bez
czekolady, która towarzyszyła mi przy porannej kawie, minęły bez większych
problemów. Natomiast wczoraj miałam kryzys - wieczorem nagle poczułam tak
wielką ochotę na coś słodkiego, że aż
ręce mi się trzęsły. Na szczęście udało mi sięopanować „głód” przy pomocy mrożonych
jagód i malin, które stanowią obecnie moją ulubioną przekąskę. Kawy i herbaty
nigdy nie słodziłam, więc jedyny cukier, jaki ostatnio spożywam pochodzi z
owoców.
|
||
Zdaję sobie
sprawę, że tydzień bez słodyczy to nie jest niewiadomo jakie osiągnięcie, ale
dla mnie to mały powód do dumy. Walczę z małym uzależnieniem, pracuję nad sobą.
A może ktoś z Was również ostatnio odstawił słodkości? Jak sobie z tym radzicie? A może podjeliscie
ostatnio jakieś inne wyzwania?
Przybij piątkę,bo jestem na tym samym odwyku i nie jest łatwo ;)
OdpowiedzUsuńJest ciezko, ale damy rade!:)
UsuńWłaśnie ja również nie nienawidzę szlabanów i wojskowego drylu, dlatego do każdego ograniczenia, które sobie narzucam muszę być w 100% przekonana - że nie cierpię na darmo :) Wystarczy cień wątpliwości i wymiękam. Postanowienie o ograniczeniu słodyczy, w tym jeden dzień w tygodniu zupełnie bez słodyczy, podjęłam jeszcze w ubiegłym roku. Po kilku tygodniach zweryfikowałam je bo stwierdziłam, że dzień zupełnie bez słodyczy zupełnie do mnie nie przemawia. Dlatego codziennie do porannej kawy coś tam biorę słodkiego na ząb, a później to już mi się nawet nie chce nic takiego jeść. Wychodzę z założenia, że skoro poranna czekoladka nie jest w stanie wyrządzić mi jakiejś szczególnej szkody, to dlaczego mam się męczyć? Lepiej ogólnie odżywiać się zdrowo.
OdpowiedzUsuńJasne, wszystko jest dla ludzi i slodycze takze. Najwazniejsze to do miec dobre samopoczucie, a nie na sile sie masakrowac....
UsuńJa jak na razie podjelam walke nawet nie z czekolada, a z nawykiem. W szerszym zamysle nie chce zupelnie wykluczyc slodyczy ze swojego zycia, ale jak najbardziej je zminimalizowac. Za niecaly miesiac A. ma urodziny, wiec na pewno nie odmowie sobie kawalka tortu;) Zobaczymy co sie bedzie dzialo w miedzyczasie.
Chyba wszystkie Dominiki to słodyczoholiczki ;) Ja nie wytrzymam dnia bez czegoś słodkiego. Z jednej strony to straszne, ale dziś wciągnęłam już jedną tabliczkę czekolady i rozpoczęłam drugą. Też powinnam wziąć się za siebie. Chociażby ze względu na zdrowie, bo z wagą na szczęście problemów nie mam.
OdpowiedzUsuńTrzymam mocno kciuki, bo dobrze wiem jak ciężko jest odmówić sobie słodkiej rozpusty ;)
Zazdroszcze Ci, ze nie masz problemow z figura:) Pewnie gdybym i ja byla zadowolona ze swojej, to nie myslalabym o slodyczowym odwyku.
UsuńDzieki za kciuki;)
Trzymam kciuki! Też muszę się skupić na zmianie opon z zimowych na letnie :P
OdpowiedzUsuń:D
Usuńpowodzenia! ja nie dałąbym rady, za bardzo kocham słodycze :)
OdpowiedzUsuńdokładnie na 28 dni przed wigilią przeszłam na dietę, która w uproszczeniu wyeliminowała z moich posiłków pieczywo, słodycze, cukier... moją największą słabością było właśnie zajadanie pieczywa dokładnie do wszystkiego:(((( początki diety były trudne, ale nawet po jej zakończeniu stanowczo z pieczywem zerwałam i już mi go nie brakuje
OdpowiedzUsuńdużo słodziłam więc zakaz słodzenia też był solą na rany, ale najgorszym pomysłem był zakup kosmetyków Farmony z serii Słodkie trufle i migdały, nie bez kozery napis na opakowaniu brzmi: śródziemnomorska bombonierka:))) peeling pachnie tak obłędnie, że w zasadzie największy dietowy kryzys złapałam właśnie pod prysznicem z tym peelingiem, miałam przez ten zapach taką ochotę na słodycze, że dosłownie ślinka mi ciekła....
Niezle :) aktualnie nie mam w swoich zbiorach zadnych slodko pachnacych kosmetykow, wiec nic mnie nie wodzi na pokuszenie;)
Usuńbrawo! dla mnie to nie lada wyzwanie, bo sama jestem słodyczo i czekoladoholikiem :/ sama chcę / muszę dać sobie troszkę na wstrzymanie! tylko ta moja słaba silna wola :/
OdpowiedzUsuńPrzydałoby się i mnie takie wyzwanie :)
OdpowiedzUsuńU mnie w domu jest pełno słodyczy, które zostały jeszcze ze Świąt. W ogóle na nie mam ochoty i wydaję je innym :-) Za to gdy jestem "w mieście", czasem spojrzę tęsknie na kawiarnię, czy cukiernię. Dzisiaj byłam w Coffee Heaven, bo musiałam szybko coś w biegu przekąsić i... zamówiłam kanapkę z łososiem :-D To wszystko, bo nie byłam pewna, jak zareagują na prośbę o gorącą wodę ;-)
OdpowiedzUsuńP.S. Czuję się świetnie na odwyku, wróciła mi życiowa energia i poprawiła mi się cera. To jest bardzo zachęcające. Cały czas trzymam za Ciebie kciuki :-)
Zapomniałam jeszcze dodać, że rozmiar ubrań mi się zmniejszył :-) Na szczęście nie wyrzucam z szafy tych mniejszych rozmiarów.
UsuńBrawo!!! Grunt to sie nie zlamac w chwilach naglego kryzysu, a takie najczesciej zdarzaja sie gdy jestesmy glodni... zamiast slodkiego kanapka, salatka czy owoc sa najlepszym rozwiazaniem.
UsuńWiesz, ze moja cera rowniez sie poprawila?! A co do rozmiaru ubran, to niestety jeszcze daleka droga przede mna;)