Boże Narodzenie na Cyprze

Zazwyczaj grudniowe święta spędzam w Polsce, dlatego jeszcze nigdy nie opisywałam na blogu jak celebrowane jest Boże Narodzenie na wyspie Afrodyty. Za kilka dni również lecę do domu, ale tym razem w ferworze przygotowań postanowiłam znaleść kilka chwil na opisanie świątecznej gorączki na Cyprze.

Na Cyprze widoczny jest mix zwyczajów, trochę greckich, trochę typowo angielskich, ze spora dawką światowego konsumpcjonizmu. Wszystko zaczyna się od dekoracji – już w połowie listopada sklepy zaczęły dekorować wystawy, pojawiły się bożonarodzeniowe smakołyki. Ulice miast przyozdobione zostały lampkami, na głównych rondach postawiono plastikowe bałwany (no bo prawdziwe można będzie ewentualnie ulepić jak w górach Trodos w styczniu nastaną 2 dni ze śniegiem;)).  Niedawno przykry incydent zaburzył przedświąteczną sielankę:  znak rozpoznawczy centrum Limassol, wielki, czerwony (przez niektórych uważany za przerażającego), kręcący się Mikołaj spłonął. Nie wiadomo czy to nieszczęśliwy wypadek i zwarcie instalacji, czy zamierzone działanie podpalacza , albo Grincha huehue świąt bez Mikołaja nie będzie. Oczywiście w tutejszym klimacie najciekawiej prezentują się udekorowane świątecznie palmy... co prawda choinki również się pojawiają, ale tylko w wersji plastikowej. Najokazalsza choinka stoi na placu przed urządem miejskim. Tuż obok niej wisi ekran pokazujący temperaturę powietrza, w dzień zazwyczaj powyżej 20 stopni celcjusza. Przy takich warunkach klimatycznych naturalną ozdobą są zupełnie inne drzewka, które stanowia kwintesencję Cypru w grudniu – dojrzewające cyutrusy. Ciężko przejść kilka metrów, nawet w centrum miasta, i nie potknąć się o spadające na ulice pomarańcze i cytryny.




Nadchodzące święta to równiez okres przerównych imprez firmowych. Coroczne Christmas Party to okazja do pokazania się z jak najlepszej strony. Sklepy przyciagają ofertami 20% sales na eleganckie sukienki i dodatki. Fryzjera i paznokcie należy bukować z miesięcznym wyprzedzeniem. Firmowe imprezy mogą odbywać się w równych terminach – od poczatku grudnia, do nawet końca stycznia (hotele).

Na początku mojego życia na Cyprze pracowałam kilka miesięcy w amerykańskiej sieciówce odzieżowej. Nigdy nie zapomnę szaleństwa, które miało miejsce podczas grudniowych weekendów. Cypryjczycy przychodzący na zakupy z wydrukowanymi listami zawierającymi kilka stron A4 , wypełnionymi imionami osób, dla których należy kupić prezenty. Nie są to zazwyczaj drogie podarunki, ale z tak dużą liczbą osób obdarowywanych, rachunek końcowy często stanowi kilkaset euro. Na szczęście w wielu miejscach pracy wypłacane są 13 pensje, które tradycyjnie przeznaczane są na typowo świąteczne zakupy.

24 grudnia to normalny dzień pracy, wolne są jedynie 25 i 26 grudnia. Najważniejszy jest oczywiście pierwszy dzień świąt, którego punkt kulminacyjny stanowi obfity obiad w rodzinnym gronie.W sumie, to Boże Narodzenie celebruje się tak samo, jak każde inne święto, Sylwestra  czy rodzinną uroczystość na Cyprze, czyli jednym wielkim obżarstwem. Zazwyczaj wybierana jest jedna z dwóch opcji: albo cypryjska souvla, albo anglosaski nadziewany indyk. Tradycyjnym słodkim przysmakiem są melomakarona, czyli miodowo-orzechowe, rozpływające się w ustach ciasteczka.  Świąteczne dni spędzane są bardzo rodzinnie, natomiast wieczory i noce w gronie przyjaciół i znajomych. Organizowane są tematyczne imprezy w klubach i dyskotekach. Populacja wyspy zwiększa się nagle dwukrotnie, ponieważ studenci oraz Cypryjczycy mieszkający za granicą przylatują do domu, więc jest to idealna okazja do spotkań w większym gronie.


Według mnie okres bożonarodzeniowy na Cyprze pozbawione jest tego magicznego klimatu, jaki panuje w Polsce. Brakuje ciekawych tradycji kultywowanych od pokoleń. Niemniej jednak wszyscy czekają na święta z utęsknieniem, bo przecież najważniejsze jest to, by spędzić miło czas z najbliższymi.


Przy okazji chciałabym złożyć życzenia wszystkim czytelnikom mojego bloga: Wspaniałych Świąt Bożego Narodzenia! Gdziekolwiek jesteście, spędźcie ten wyjątkowy czas jak najprzyjemniej!





Czytaj dalej »

Czy kochasz swoją pracę?

 
Mówią nam: znajdź pracę, która będzie Twoją pasją, wtedy nigdy nie będziesz się czuł zmuszony by do niej chodzić. Co za tym idzie Twoje życie stanie się łatwe, lekkie i przyjemne.  Piękna wizja, ale według mnie ciężka do zrealizowania. A przez ciągłe jej powtarzanie, można popaść w poważne kompleksy. No bo przecież moja praca, jest jedynie moją pracą. Kocham czytać książki, w jaki sposób mam  zacząć na tym zarabiać?!  Do tego dochodzi zewsząd atakująca propaganda sukcesu, szczęścia, rozwoju i samospełnienia. Blogi i lifestylowi mentorzy, którzy namawiają do rzucenia korpo i realizacji marzeń. Zastanawiam się nad tym wszystkim i pogłębia się moja frustracja...
 

W gruncie rzeczy moja obecna praca jest w porządku. Mam doświadczenie w różnych zajęciach i każde miało swoje plusy i minusy. To, że mam stabilny etat, stałe źródło dochodu, ubezpieczenie zdrowotne i parę innych prozaicznych, ale wcale nie takich pewnych w dzisiejszym świecie przywilejów, jest dla mnie bardzo ważne. Mieszkam w odległości 10 minut od biura, dzięki czemu nie marnuję życia na dojazdach. Mogę przyjść do pracy punkt 9 rano i wyjść z niej punk 18 i nikt nie oczekuje ode mnie nadgodzin. Bardzo rzadko jestem narażona na stresujące sytuacje, sama organizuję sobie czas pracy i większość zadań,  nie jestem obarczona wielką odpowiedzialnością, krótko mówiąc śpię spokojnie, a zagadnienia zawodowe praktycznie nie zaprzątaja mojego umysłu w moim czasie wolnym. Atmosfera w biurze jest przyjacielsko- profesjonalna, nie mam w miejscu pracy żadnych wrogów. Niestety nie wszystko jest takie kolorowe. Moja praca jest czasami bardzo nudna. Często czuję, że marnuje swój potencjał. Ubolewam nad tym, że nie mam możliwości awansu. Non stop narzekam na Cypr i jego limitowane perspektywy rozwoju kariery oraz bardzo ograniczone sektory, w jakich w ogóle można znaleść zatrudnienie. Staram się nie myśleć o tym zbyt często i nie irytować się niepotrzebnie, a jednak sporadycznie pojawia się w mojej głowie wizja marnowania życia. Może wyolbrzymiam, robię z igły widły, zamiast cieszyć się że w ogóle mam pracę, to narzekam że mi się w niej nudzi?!
 
Znam osoby, których pasja jest również ich sposobem na zarabianie pieniędzy. I oni też miewają gorsze chwile, stresujące sytuacje, a nawet dni kiedy chcą to wszystko rzucić  w diabli. Może jednak lepiej funkcjonować w systemie – praca to obowiązek, pasja to przyjemność i ich ze sobą nie mieszać. Wiem, że wiele zależy od nastawienia oraz od mojego własnego postępowania, tego czy i jak urozmaicę sobię monotonie codziennej biurowej rutyny. Równocześnie chciałabym zmian, ale boję się, że nie będą to zmiany na lepsze...
 
Inspirująca ikonografika pozwalająca uwierzyć, że najlepsze jeszcze przede mną ;)
 
 
Ciekawi mnie jaki macie stosunek do pracy? Przykry obowiązek, pochłaniająca pasja, 8 godzin do odbębnienia? Chcielibyście zostać w swojej obecnej pracy jak najdłużej, czy nieustannie poszukujecie czegoś lepszego?


 
Czytaj dalej »

Do czego nie mogę się przyzwyczaić na Cyprze

Wydawać by się mogło, że po sześciu latach mieszkania na Cyprze powinnam się totalnie zasymilować, przyzwyczaić do otaczającej mnie rzeczywistości oraz przywyknąć do najdziwniejszych nawet zachowań i obyczajów. Niestety, nawet po tych kilku latach, pewne rzeczy nadal mnie denerwuja i prawdopodobnie nigdy nie przestaną mnie irytować, co nie zmienia faktu, że Cypr to kraj, w którym generalnie żyje się łatwo i przyjemnie. Post powstał w ramach jesiennego projektu Klubu Polki Na Obczyźnie, zachęcam do czytania podobnych wpisów na blogach Polek z całego świata.
 
 
 
1.       ŚMIECI – kiedyś napisałam posta o brudnej stronie Cypru, od tamtego czasu niewiele się zmieniło. Odnoszę wrażenie, że zasmieconych miejsc wręcz przybywa. Unia Europejska wprowadziła dyrektywy nakazujące państwom członkowskim ogarnięcie problemu odpadków oraz recyclingu. W mojej okololicy postawiono nawet  dwa nowe kontenery – jeden na plastik, drugi na szkolo, ale co z tego, skoro większosć butelek i tak wala się dookoła tych kontenerów.  Stosy śmieci zalegają na skwerkach, chodnikach, w parkach i nie ma nikogo, kto kiwnął by palcem i postarał się ten bajzel uprzątnąć. Trudno stwierdzić, kto jest za porządkowanie odpowiedzialny – miasto, dzielnica, prywatny własciciel budynku mieszkalnego??? Cypr jest na prawdę bardzo brudny i zaniedbany. Szkoda, że władze mają to głęboko w czterech literach, ponieważ bardzo negatywnie odbija się to na wizerunku wakacyjnego raju.
 
2.       RUCH DROGOWY – po przyjeździe na Cypr najbardziej derwowały mnie byle jak i byle gdzie zaparkowane samochody. Kiedy sama zostałam kierowcą, to praktycznie wszystko związane z szeroko pojetym ruchem drogowym doprowadza mnie do skrajnej frustracji. Nagminne ignorowanie kierunkowskazów, brak fotelików dla dzieci, zupełna nieznajomość przepisów poruszania się na rondach, parkowanie na miejscach dla niepełnosprawny, blokowanie całego ruchu, ponieważ środek ulicy jest idealnym miejscem na ucięcie sobie pogawędki z kumplem...... Aaaaa!
 
3.       ZWIERZĘTA – ten temat również przewijał się na blogu wcześniej, jak widać stosunek do zwierząt, a zwłaszcza do psów nadal wzbudza moje skrajne emecje. Z jednej strony, na Cyprze jest dosyć spora grupa osób, które troszczą się o dobro zwierzaków, a z drugiej strony jest cała masa imbecyli, którzy traktują zwierzęta bardzo przedmiotowo. Większość Cypryjszyków posiada psy lub koty, ale często traktowane są one nie jako członkowie rodziny, tylko jako: a)zabawki dla dzieci, b) rasowce, jako sposób na pokazanie swojego statusu materialnego i popisanie się, c) narzędzie utylitarne, np. psy myśliwskie, które zazwyczaj przetrzymywane są w okropnych warunkach, a uwieńczeniem sezonu polowań jest ich pozbycie się...  Nie ma żadnego prawa, kontrolującego hodowle. Do tego dochodzi zupełny brak kontroli nad sprowadzanymi psami – w internecie jest pełno ogłoszeń o szczeniakach husky, akita, samoyed i innych, które na Cyprz przywożone są z Bułgari lub Rumuni. Cypryjczycy, którzy posiadają psy często nie mają bladego pojęcia jak z nimi postępować i dlatego albo przywiązują je na podwórku albo wystawiają na tarasach i nigdy nie wyprowadzają na spacery, po czym dziwią się, że ich maskotki dziczeją, chorują, więc albo oddają je do schroniska, albo wyrzucają na ulice... Za każdym razem jak poruszam ten temat, to aż się we mnie gotuje! Od kilku miesięcy jestem blisko związana z jednym ze schronisk w Limassol, i wiem, że są na wyspie ludzie, którzy potrafią poświęcić całe swoje życie opiece nad porzuconymi psiakami, ale też nie chodzi o takie skrajności. Moim zdaniem powinno się postawić na edukację i nauczenie odpowiedzialności i empatii, które ewentualnie zaprocentują zmianą w podejściu do zwierząt.
 
 
 
Nie ma to jak ponarzekać sobie na kraj emigracji w Narodowy Dzień Niepodległości Polski :) aby jednak wprowadzić trochę dobrego nastroju, mam dla Was anegdotkę:
Moja koleżanka z pracy koniecznie chciała sprawić mi jakiś podarunek z okazji polskiego święta. Spędziła cały poranek w poszukiwaniu polskiego sklepu w Limassol, ale znalazła jedynie rosyjski supermarket. Weszła do środka i błagalnym tonem spytała sprzedawczynię o jakikolwiek produkt pochodzący z Polski... W ten oto sposób stałam się szczęśliwą posiadaczką ŚMIETANY 18%  :D
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
------------------------------------------------------------------------------------------

Jesienny projekt dedykujemy akcji "AUTOSTOPEM DLA HOSPICJUM"

Przemek Skokowski wyruszył autostopem z Gdańska na Antarktydę, by zebrać 100 tys. zł. na Fundusz Dzieci Osieroconych oraz na rzecz dzieci z Domowego Hospicjum dla dzieci im. ks. E. Dutkiewicza SAC w Gdańsku. Na chwilę obecną brakuje 35 tys. Jeśli podoba Ci się nasz projekt, bardzo prosimy o wsparcie akcji dowolną kwotą.

Więcej info: https://www.siepomaga.pl/r/autostopemdlahospicjum

 


 

 
Czytaj dalej »

Jesienne inspiracje

 
Jesień na Cyprze rozpoczęła się na dobrą sprawę pod koniec października. Nie nastapiła żadna drastyczna zmiana pogody,temperatury lekko spadły i pojawiły się przelotne opady i burze. Na dobrą sprawę cypryjska jesień przypomina bardzo polską... wiosnę! Po suchym i upalnym lecie, krajobraz się zieleni, trawa rośnie, krzewy wypuszczają pąki, a wszystko to za sprawą kilku kropli deszczu. Niemniej jednak czuć zmianę atmosfery, bardzo szybko robi się ciemno, na plażowanie też jest raczej zbyt chłodno, dlateco sprzyja spędzaniu czasu wolnego w domowym zaciszu. Dlatego też podzielę się dziś z Wami kilkoma rzeczami, które mogą umilić jesienne wieczory.
 
 
SERIAL – Dlaczego warto oglądać vlogerki? Bo czasami polecają coś na prawdę wartościowego;) Nie miałam zielonego pojęcia o istnienu Narcos, dopóki nie usłyszałam na jego temat na kanale Szusz.  Serial opowiada opartą na faktach historię kolumbijskiego barona narkotykowego Pablo Escobar. Wartka akcja, niesamowity koloryt Kolumbii przełomu lat 80 / 90-tych i fantastyczna oprawa muzyczna sprawiają, że trudno się od tej produkcji oderwać. Więcej informacji znajdziecie TUTAJ
 


 
FILMY  - Ja i mój facet mamy dosyć odmienne gusta jeśli chodzi o kinomatografię: ja uwielbiam filmy historyczne, nie mam nic przeciwko komediom romantycznym, natomiast on preferuje kino akcji. Ponieważ w ostatnim czasie to ja szłam częściej na kompromis, to mam dla Was 2 filmy, które postawią na nogi nawet osoby z bardzo niskim ciśnieniem oraz niezwykle ciekawy dokument,  który może zmienić Wasze życie.
  •  Southpaw (pod polskim tytułem Do utraty sił) – dramatyczna historia boksera, który w jeden dzień traci wszystko, na co pracował latami. Świetna obsada: Jake Gyllenhaal, Rachel McAdams oraz  Forest Whitaker. Dodatkowo realistyczne sceny walk na ringu, dynamiczny soundtrack i pozytywne przesłanie przekładają się na niezły efekt końcowy. Więcej info na temat tego filmu znajdziecie TUTAJ
 





 
  • No escape – film, który praktycznie przez cały czas trwania trzyma w napięciu. Amerykańska rodzina przeprowadza się do Tajlandii, a na miejscu zastaje ich rewolucja, która przeobraża się w wojnę domową. Bardzo dobrze zagrany, nawet Owen Wilson, do którego raczej podchodziłam sceptycznie wypadł bardzo realistycznie. Czasem nie warto się sugerować ocenami filmów, więcej szczegółow znajdziecie TUTAJ



.
 
  •  Cowspiracy  - to film dokumentalny z 2014, który z pewnych względów nie zdobył światowego rozgłosu, a moim zdaniem powinien go zobaczyć każdy! Opowiada o sprawach, o których wiele osób nie wie lub nie chce wiedzieć, a które dzieją się tak naprawdę obok nas. Zmusza do myślenia i zostają w pamięci jeszcze długo po obejrzeniu. Jeżeli zależy Wam na przyszłości naszej planety, uważacie się za osoby, które prowadzą ekologiczny tryb życia to koniecznie go oglądnijcie i polecajcie dalej!  Info TUTAJ

 


 

KSIĄŻKA – Jeżeli kochacie sagę Pieśni lodu i ognia to z pewnością kojarzycie opowiadania napisane przez G.R.R. Martina, a jeżeli jeszcze ich nie czytaliście, to zdecydowanie należy to nadrobić! A Knight of the Seven Kingdoms ( Rycerz Siedmiu Królestw) to zbiór 3 opowiadań, których akcja rozgrywa się około 100 lat przed wydarzeniami z Gry o tron. Główni bohaterzy to Ser Duncan the Tall oraz jego giermek Egg. Śledzimy ich przygody podczas wędrówek po Westeros, poznajemy zwyczaje i kulturę rycerską, a także zagłębiamy się w historii rodu Targaryenów. Zazwyczaj preferuję czytanie książek po polsku, ponieważ i tak nie mam zbyt wiele kontaktu z językiem ojczystym na codzień, ale tym razem postanowiłam przeczytać nowelki w oryginale. Czyta się łatwo i szybko, a dodatkowo miałam okazję poszerzyć angielskie słownictwo o średniowieczno- rycerską terminologię.

 
HERBATA – Chyba każdemu jesień kojarzy się ze zwiększoną częstotliwością picia gorących napojów, a zwłaszcza aromatycznych herbat. Ja najbardziej lubię herbaty owocowe, dlatego z ciekawością sięgnęłam po Twinings o smaku truskawki i mango. Pyszna, odświeżająca i lekko słodka, niestety dosyć trudno dostępna. Jeżeli gdzieś na nią traficie, to polecam spróbować!
 



Czytaj dalej »

Czego można się nauczyć od Niemców na wakacjach

Miałam przyjemność spędzić niezwykle relaksujący weekend w pewnym resorcie, który stanowi niemiecką enklawę na Cyprze. Dwudniowy pobyt w ośrodku przyjmującym grupy turystów z Austrii, Niemiec i Szwajcarii obfitował w ciekawe i inspirujące spostrzeżenia:
 
·         Niemcy to bardzo spokojni, opanowani, wyważeni ludzie. Nie krzyczą, nie emocjonują się, nie denerwują. Zwłaszcza widać to w podejściu do dzieci,do których niemieccy rodzice mówią bardzo spokojnie i cicho. Nawet jeżeli maluch coś rozleje lub zrzuci ze stołu w trakcie posiłku w restauracji, to rodzice nie robią awantury, tylko ze stoickim spokojem tłumacza dziecku co zrobiło źle.
 
·         Są mili, uśmiechnięci, przyjaźnie nastawieni – jeżeli jakaś 4 osobowa rodzina zajmowała podczas śniadania stół, przeznaczony na 8 osób, to nie miała najmniejszego problemu, by inna rodzina, zupełnie obca, się do nich przysiadła. Po chwili wszscy wymieniali uprzejmości i wdawali się w przyjacielską pogawędkę. Życzliwie odnoszą się do obsługi hotelu, bez wywyższania lub niepotrzebnych skarg.
 
·         Wszyscy są aktywni fizycznie – rano przed śniadaniem, mimo że są na urlopie, kobiety chodzą na aerobik/ jogę, męźczyźni chodzą na siłownie, poranny trening to dla nich najzwyklejszy element dnia. Później w trakcie dnia wszyscy korzystają ze sportów wodnych, albo jeżdżą na rowerach. Wiele osób przywozi własne rakiety tenisowe i codziennie spędzają godzinę na korcie. To oczywiście widać na pierwszy rzut oka – 90% kobiet ma świetne sylwetki – wysportowane, lekko umięśnione, bez żadnych wałeczków na brzuchu. Nawet mamy pięciorga dzieci! Faceci również, mimo że spożywają sporo alkoholu, to nie mają piwnych brzuszków.  
 
·         W chwilach odpoczynku czytają książki. Dzieci, nastolatki, dorośli, staruszkowie wszyscy na leżakach pod parasolem z książką lub czytnikiem w dłoni.
 
·         Nie wiem z czego wynika niemiecki ujemy przyrost naturalny, ponieważ większość rodzin była wielodzietna –czwórka czy piątka potomstwa to nic nadzwyczajnego. Zupełnie inną kwestią jest o, że takie rodziny stać na luksusowe wakacje.
 
·         Uwielbiaja ananasy! Nie ważne, czy to śniadanie, obiad czy kolacja, to największą popularnościa w bufecie przy stole z owocami cieszyły się ananasy. Czyżby był to ich magiczny środek zapewniający idealne sylwetki i wielodzietność?;)
 


Wypad do niemieckiego kurortu, mimo iż oddalonego kilkadziesiąt kilometrów od Limassol, wydawał się niczym podróż do innego kraju. Jestem pod wrażeniem, a szczególnie zainspirowało mnie podejście do ćwiczeń i sportu, jako czegoś zupełnie naturalnego. Dlatego też zamierzam wprowadzić poranne bieganie do mojego normalnego rozkładu każdego dnia, zamiast postrzegania go jako trening do wykonania dwa razy w tygodniu.
 
Zgodzicie się z moimi obserwacjami dotyczącymi osób z krajów niemieckojęzycznych, a może wręcz przeciwnie macie zupełnie inne doświadczenia?
 
 
Czytaj dalej »

Moje nowe hobby


Mam 30 lat i lubię kolorować obrazki.

Nie, nie jestem szalona.

Tak, zdaje sobię sprawę, że nie jest to najbardziej dojrzała aktywność, jakiej mogłabym poświęcac swój czas wolny.

 


 
 
Od dziecka uwielbiałam malować, rysować, kolorować. Nie mam wielkiego talentu, ale drzemie we mnie arystyczna dusza. Jakiś czas temu namalowałam nawet kilka ciekawych obrazów, których nie wstydze się eksponowac na ścianach w salonie. Natomiast od kilku tygodni mam nową pasję – kolorowanki.

Jakkolwiek infantylnie to nie brzmi, to jednak kolorowanie okazuje się być całkiem popularne wśród osób dorosłych. Istnieją blogi o kolorowaniu, wybór wzorów i grafik, czasami niezwykle skomplikowanych, jest nieskończony.

 

Według mnie kolorowanie:

·         Uczy dokładności

·         Pobudza kreatywność

·         Odstresowuje

·         Daje poczucie satysfakcji

 

Nie jest to kosztowne hobby – na początek wystarczy zestaw kilkunastu kredek oraz wydrukowany z internetu wzór do pokolorowania.

 

 
 
Myślę, że to idealne zajęcie na długie jesienne wieczory!
 
 
 
Czytaj dalej »

Kosmetyczne hity lata 2015


Ostatni dzień kalendarzowego lata to idealna data na kosmetyczne podsumowanie minionych miesięcy. Co prawda , u mnie na zmianę sezonu się jeszcze nie zapowiada, ponieważ temperatury nadal oscylują w granicy 30 stopni w dzień i 20 w nocy... Ale chętnie opowiem o kilku perełkach, które się u mnie sprawdziły, i których nadal będę z przyjemnością używać.

 



 


 

1.       Vichy Capital Solei SPF 50 emulsion anti-brillance – najlepszy filtr do twarzy! Nie bieli, łatwo się rozprowadza, matuje na długo, skutecznie chroni. Zastępuje mi krem na dzień, idealnie sprawdza się pod makijaż. Wcześniej używałam tego samego kremu, tylko że z SPF 30, w tym roku postawiłam na wyższą ochronę, szczerze mówiąc nie zauważam większej różnicy, więc obie wersje polecam tak samo.


2.       CK one summer Eau de toilette– nuty limetki, grapefruita i melona w tych perfumach unisex są dla mnie kwintesencją lata. Idealna kombinacja świeżości i odrobiny słodyczy. Podobają mi się nieoczywiste, lekko męskie wonie.  Jak na taki orzeźwiający zapach to utrzymuje się dosyć długo, zwłaszcza na włosach i ubraniach.


3.       La Roche Posay Thermal Spring Water – woda termalna, która ma wielorakie zastosowanie, np. zastepuje tonik, zscala makijaż, pozwala na odświeżenie w trakcie dnia, łagodzi podrażnioną i zaczerwienioną skórę po opalaniu... Plusem jest duża wydajność oraz rozpylacz, który nie polewa, a delikatnie zrasza. Niestety tego typu kosmetyki nie są na Cyprze popularne i dlatego też sporo kosztują.


4.       Vichy Purete Thermale Fresh Cleansing Gel – żel do mycia twarzy przeznaczony dla skóry delikatnej, nie zawiera parabenów. Skutecznie oczyszcza i nie podrażnia, nie pozostawia ściągniętej cery. Skusiła mnie obietnica z etykiety, według której żel ma ograniczać dyskomfort powodowany przez twardą wodę (w cypryjskich kranach płynie chyba „najtwardsza” woda na świecie....). Ma idealną konsystencję, dobrze się pieni i delikatnie pachnie. Opakowanie z pompką jest perfekcyjne!
 

5.       Oriflame FeetUp Summer Bliss Foot Spray – dezodorant do stop to niezastąpiony produkt w lecie. Ten ma przyjemny zapach i odświeżające działanie. Dodatkowo spora pojemność za niewielką cenę. Kupiłam go w zestawie z kremem do stóp i tarką za jakieś grosze.

 
6.       Rimmel Salon Pro Kate 317 Hip Hop – lakier do paznokci, który pochodzi z mojej ulubionej serii. Ma doskonały, ciepły, żywy czerwony odcień. Łatwo się rozprowadza i długo utrzymuje.  Całe lato gościł na paznokciach moich stóp. Klasyk!

 

 

Znacie powyższe produkty? Jakie kosmetyki podbiły ostatnio wasze serca?
 
 
 
 
 
Czytaj dalej »

Cypr w tumanach pyłu

Od kilku dni Cypr przykrywa gruba warstwa pyłu. Najpierw burza piaskowa przywędrowała do nas z Syrii , przynosząc tumany piachu i kurzu, totalnie zanieczyszczając powietrze na wyspie. Kumulacja nastąpiła we wtorek, kiedy widoczność wynosiła zaledwie kilka metrów. Największe stężenie pyłów odnotowano w Zygi, niedaleko Limassol, wynoszące 2,910 gramów na litr powietrza. Wydano oficjalne komunikaty o unikaniu przebywania na zewnątrz. Miasto wyglądało jak po wybuchu wulkanu. Albo jakby Matka Natura postanowiła pobawić się  Instagramowym filtrem... Pomimo, iż moje mieszkanie było szczelnie zamknięte, to po kilku godzinach wszelkie powierzchnie pokryła warstwa pyłu.
Tak prezentował się widok z okna w moim biurze... a zazwyczaj pięknie widać morze!
 

 
To nie koniec zakurzonej pogody. W weekend oczekiwana jest kolejna chmura, tym razem znad Afryki. Już czuć pustynną temperaturę. Szkoda, że prawdopodobie sobotę i niedzielę zamiast na plaży, trzeba będzie spędzić w klimatyzowanych pomieszczeniach. Współczuję turystom, którzy tak niefortunnie trafili z urlopową pogodą.
 
 
Cypryjczycy pozostają jednak w dobrych humorach. Ponieważ nadzwyczajne warunki pogodowe zbiegły się z rozpoczęciem roku szkolnego, zadecydowano, że dzieciaki pójdą do szkół później. Wiele osób zaopatrzyło się w maski, nawet jeżeli na codzień pokonują dystans 10 metrów z domu  na parking. A w social media królują memy pokazujące mieszkańców wyspy Afrodyty jako szejków, którzy na zakupy do periptero (lokalnego kiosku) wybierają  się na grzbietach wielbłądów;)
 
 
 
Czytaj dalej »

Powrót do szkoły

Jakie macie wspomnienia z lat szkolnych? Mnie, od ponad  15 lat od skończenia podstawówki, i  10 od ukończenia liceum, szkoła kojarzy się tylko i wyłącznie z fantastycznymi chwilami, niesamowitymi przeżyciami i masą wspaniałych osób, które poznałam. Nawet, jeżeli dobrze pamiętam końcową ocenę dopuszczającą z biologii, albo wczesne wstawanie na lekcje rozpoczynające się o 7:30 rano, to nadal nic nie jest w stanie zatrzeć pozytywnego wrażenia, jakie niosą ze sobą szkolne wspomnienia.



Jestem ostatnim rocznikiem, który ominęło gimnazjum. Ukończyłam osiem klas szkoły podstawowej, a później 4 klasy liceum ogólnokształcącego. Mając 6 lat poszłam do tzw. zerówki. To było moje pierwsze obcowanie z grupą dzieci i instytucją edukacyjną, ponieważ moje dzieciństwo ominęła trauma żłobka i przedszkola.  Do tej pory, w moim życiu są obecne osoby, które poznałam w zerówce. Gdy pomyślę, że z kilkoma przyjaciółkami znamy się prawie ćwierć wieku, to autentycznie łapie się za głowę i myślę, jak ten czas szybko płynie...
Szkoła podstawowa, do której uczęszczałam, znajdowała się na naszym osiedlu. Była to jedna z największych podstawówek w Krakowie, a jako że urodziłam się w wyżu demograficznym, to w moim roczniku było chyba 8 klas, w każdej ponad 30 uczniów. Ogrom dzieciaków! Czasem przez przypadek trafię na profil kogoś z podstawówki na facebooku i nadziwić się nie mogę, że nie mam żadnego problemu z dopasowaniem twarzy, do nazwiska, do osoby, do zabawnych sytuacji. Pamiętam, kto był dobry z matmy, a kto najlepiej wykonywał dwutakt.  Pamiętam jak całą klasą chodziliśmy na wagary, pamiętam kto rozbił lampę w sali pod nieobecność nauczyciela. Pamiętam, że wszyscy zapadaliśmy na infekcje wirusowe w dzień sprawdzianów z niemieckiego, jak wymyśliliśmy akcje charytatywną i zbieraliśmy pieniądze na dom dziecka, byle uniknąć lekcji fizyki. Pamiętam pisanie wierszy, które później wygrywały szkolne konkursy, moja przyjaciółka recytowała je na scenie podczas apelu. Pamiętam, że czułam na przemian dumę i zażenowanie. Pamiętam szkolne dyskoteki, które zawsze kończyły się zbyt wcześnie. Pamiętam pierwsze piwo, obrzydliwy Okocim Mocny, które najskuteczniej poniewierało.  Pamiętam, jak zbiłam kolegę skórką od banana po twarzy, ponieważ skrytykował moją ukochaną drużyne piłkarską. Pamiętam wszystkich nauczycieli, za co ich lubiłam i respektowałam. Panią dyrektor , która krzyczała, że mamy siedzieć cicho, jak gówno w trawie, naszą wychowawczynię dla której wszystko było niedopomyślenia, jej platynowego boba i fuksjowe usta.
Pamiętam, jak powoli z dzieciaków zmienialiśmy się w nastolatki. Pamiętam dużo, dużo więcej! I mam nadzieję, że nigdy nie zapomnę. To były cudowne chwile i bardzo chciałabym dziś, zamiast na nudne zebranie w pracy, pójść na rozpoczęcie roku szkolenego do mojej starej budy.


Czytaj dalej »

Raj dla bogaczy

Jakiś czas temu trafiłam na arytkuł mówiący o tym, gdzie najłatwiej spotkać miliardera. Według publikacji, Cypr zajmuje czołowe miejsce na świecie, w skali bogaczy przypadających na metr kwadratowy... a raczej na odsetek pupulacji.  Liczba ludności na wyspie to około 858 tys, z czego całe 5 osób to miliarderzy.  Nie jest to zawrotna liczba, ale zapewniam, że milionerów jest znacznie więcej. Trzeba przyznać, że wyspa Afrodyty to jedno z ulubionych miejsc osiedlania się bogatych ludzi,  wsród których przodują Rosjanie.
 
Luksusowe wille i  nowoczesne apartamentowce z widokiem na morze stanowią najzwyklejszy element krajobrazu, a samochodów takich jak Porsche, Hummer, Ferrari, najnowszych modeli Mercedesów czy BMW jest praktycznie tyle samo co Toyot i Peugeotów.  Cypr należał kiedyś do tzw. „rajów podatkowych”, co przyciągało biznesmenów  z całego świata. Dogodne położenie wyspy, na granicy trzech kontynentów, stanowi idealną bazę dla osób często podróżujących pomiędzy Europą, Azją i Afryką. Ciepły klimat, ładne widoki  również stanowią o atrakcyjności kraju. Nic dziwnego, że wiele słynnych i bogatych osób ma swoje letnie rezydencje na wyspie, a dla sporej liczby multimilionerów Cypr jest domem.
 
Dla ciekawych zamieszczam krótki wycinek z wywiadu  z właścicielem firmy, w której pracuje – osoby stanowiącej idealny przykład zamożnego przedsiębiorcy, doceniającego zalety mieszkania na Cyprze.
 
 
 

 


A Wy gdzie byście zamieszkali, jeżeli mielibyśie kilka milionów na koncie? Czy tak jak wielu milionerów przeprowadzilibyście się na egzotyczną wyspę? A może wolelibyście zamieszkać w jednej z tętniących życiem światowych stolic lub biznesowych centrum takich jak Nowy Jork lub Hongkong?
 
 
 
 
Czytaj dalej »

Co przywieźć z Cypru

Do napisania tego postu skłoniło mnie przeglądnięcie statystyk i wyszukiwania google, przez które można trafić na mój blog. Najwidoczniej osoby wybierające się na Cypr, często robią reaserch na temat rzeczy, które warto na wyspie zakupić. W kilku punktach wymienię tradycyjne suweniry oraz  cypryjskie dobra, którymi sama często obdarowuję rodzinę i znajomych. Z góry uprzedzam, że to będzie subiektywna lista, rzeczy które uważam za warte przywiezienia.  Nie polecam kupowania pamiątek, które postawione na półce, służą tylko łapaniu kurzu... Za najbardziej wartościowe „wspomniania z wakacji” uważam rzeczy użyteczne, lub takie, które można zjeść/wypić i przypomnieć sobie klimat odwiedzonego kraju.
 
1.      COMMANDARIA – Cypryjski skarb narodowy, czyli słodkie wino o najstarszej recepturze na świecie (dodatkowe informacje o innych cypryjskich winach znajdziecie TUTAJ)
2.      HALLOUMI –słynny na całym świecie półtwardy, słony ser o białym kolorze, wytwarzany z mleka owczego lub mieszanki owczego, krowiego i koziego, czesto z dodatkiem ziół, pyszny surowy, jak i grillowany, nie znam osoby, której by nie smakował
3.      MARMOLADA – ekologiczne dżemy i marmolady, wytwarzane w tradycyjny sposób, najlepiej z oryginalnych owoców takich jak pigwy, figi lub granat
4.      OLIWA Z OLIWEK – świetnej jakości oliwę extra virgin można znaleść w każdym markecie, ale lepiej nie kupować  tej ze sklepów z pamiątkami
5.      SŁODYCZE – od tradycyjnego glyko (czyli owoców w syropie), przez dziwnie wyglądające Soutzioukos (rurki nadziewane migdałami) po Pastelaki, czyli orzechowo-sezamowe batony i wiele wiele innych, każdy łakomczuch znajdzie coś dla siebie
6.      RĘKODZIEŁO – słynne koronki z Lefkary, czyli np. serwety lub obrusy, albo gliniane wazy lub wyplatane koszyki
7.      BIŻUTERIA – wyroby ze srebra i złota można kupić w jednym z licznych sklepów jubilerskich na wyspie w przystępnych cenach, zwłaszcza, że powinno się targować
8.      KOSMETYKI – na przykład naturalne, greckie kosmetyki firmy Apivita lub Korres (więcej przykładów TUTAJ)
9.      SPRZĘT DO KAWY –„mikser” do robienia frappe, albo żelazny dzbanuszek do zaparzania tradycyjnej kawy po cypryjsku (więcej o nich TUTAJ i TUTAJ)
10.  TRYKTRAK – Tavli, czyli gra planszowa dla 2 osób, szczególnie uwielbiana przez staruszków na Cyprze, może stanowić atrakcyjny podarunek dla osób, które mają dużo wolnego czasu.

 
 
 
Mam nadzieję, moja lista produktów, które warto przywieźć z Cypru Wam pomoże. Jeżeli macie jakieś pytania to śmiało zadawajcie je w komentarzach.
 
Miłego weekendu!
Czytaj dalej »
Copyright © 2014 Lemessoss , Blogger