Na odwyku

Mam na imię Dominika i od 8 dni nie jem słodyczy..
Zainspirowana postem Tesi KLIK postanowiłam zmierzyć się z jedną ze swoich największych słabości - destrukcyjną miłością do czekolady i innych słodkości. Nie było to moje postanowienie noworoczne, a raczej spontaniczna decyzja. Po totalnej rozpuście podczas urlopu w okresie Bożego Narodzenia i Sylwestra, kiedy głownymi składnikami mojej diety były ciasta, czekoladki, lody i wino, urosła mi piękna oponka. Mam nadzieję, że totalne odstawienie słodyczy przyczyni się do jej zniknięcia. Poza tym podjęłam swojego rodzaju wyzwanie – ponieważ jestem osobą raczej wyluzowaną, cenię sobie szeroko pojętą swobodę, nigdy nie narzucałam sobie żadnych ograniczń, dlatego teżjestem ciekawe jak długo uda mi się przestrzegać tego zakazu.
Pierwsze dni bez czekolady, która towarzyszyła mi przy porannej kawie, minęły bez większych problemów. Natomiast wczoraj miałam kryzys - wieczorem nagle poczułam tak wielką ochotę na coś słodkiego, że aż ręce mi się trzęsły. Na szczęście udało mi sięopanować „głód” przy pomocy mrożonych jagód i malin, które stanowią obecnie moją ulubioną przekąskę. Kawy i herbaty nigdy nie słodziłam, więc jedyny cukier, jaki ostatnio spożywam pochodzi z owoców. 

Na naprawdę ciężkie chwile wyrozumiały A. zaopatrzył mnie w ciemną czekoladę, chociaż nigdy nie byłam jej fanką, nie ma to jak biała Milka;)
 
Zdaję sobie sprawę, że tydzień bez słodyczy to nie jest niewiadomo jakie osiągnięcie, ale dla mnie to mały powód do dumy. Walczę z małym uzależnieniem, pracuję nad sobą.
A może ktoś z Was również ostatnio odstawił słodkości? Jak sobie z tym radzicie? A może podjeliscie ostatnio jakieś inne wyzwania?
 

16 komentarzy:

  1. Przybij piątkę,bo jestem na tym samym odwyku i nie jest łatwo ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie ja również nie nienawidzę szlabanów i wojskowego drylu, dlatego do każdego ograniczenia, które sobie narzucam muszę być w 100% przekonana - że nie cierpię na darmo :) Wystarczy cień wątpliwości i wymiękam. Postanowienie o ograniczeniu słodyczy, w tym jeden dzień w tygodniu zupełnie bez słodyczy, podjęłam jeszcze w ubiegłym roku. Po kilku tygodniach zweryfikowałam je bo stwierdziłam, że dzień zupełnie bez słodyczy zupełnie do mnie nie przemawia. Dlatego codziennie do porannej kawy coś tam biorę słodkiego na ząb, a później to już mi się nawet nie chce nic takiego jeść. Wychodzę z założenia, że skoro poranna czekoladka nie jest w stanie wyrządzić mi jakiejś szczególnej szkody, to dlaczego mam się męczyć? Lepiej ogólnie odżywiać się zdrowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, wszystko jest dla ludzi i slodycze takze. Najwazniejsze to do miec dobre samopoczucie, a nie na sile sie masakrowac....
      Ja jak na razie podjelam walke nawet nie z czekolada, a z nawykiem. W szerszym zamysle nie chce zupelnie wykluczyc slodyczy ze swojego zycia, ale jak najbardziej je zminimalizowac. Za niecaly miesiac A. ma urodziny, wiec na pewno nie odmowie sobie kawalka tortu;) Zobaczymy co sie bedzie dzialo w miedzyczasie.

      Usuń
  3. Chyba wszystkie Dominiki to słodyczoholiczki ;) Ja nie wytrzymam dnia bez czegoś słodkiego. Z jednej strony to straszne, ale dziś wciągnęłam już jedną tabliczkę czekolady i rozpoczęłam drugą. Też powinnam wziąć się za siebie. Chociażby ze względu na zdrowie, bo z wagą na szczęście problemów nie mam.

    Trzymam mocno kciuki, bo dobrze wiem jak ciężko jest odmówić sobie słodkiej rozpusty ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszcze Ci, ze nie masz problemow z figura:) Pewnie gdybym i ja byla zadowolona ze swojej, to nie myslalabym o slodyczowym odwyku.
      Dzieki za kciuki;)

      Usuń
  4. Trzymam kciuki! Też muszę się skupić na zmianie opon z zimowych na letnie :P

    OdpowiedzUsuń
  5. powodzenia! ja nie dałąbym rady, za bardzo kocham słodycze :)

    OdpowiedzUsuń
  6. dokładnie na 28 dni przed wigilią przeszłam na dietę, która w uproszczeniu wyeliminowała z moich posiłków pieczywo, słodycze, cukier... moją największą słabością było właśnie zajadanie pieczywa dokładnie do wszystkiego:(((( początki diety były trudne, ale nawet po jej zakończeniu stanowczo z pieczywem zerwałam i już mi go nie brakuje
    dużo słodziłam więc zakaz słodzenia też był solą na rany, ale najgorszym pomysłem był zakup kosmetyków Farmony z serii Słodkie trufle i migdały, nie bez kozery napis na opakowaniu brzmi: śródziemnomorska bombonierka:))) peeling pachnie tak obłędnie, że w zasadzie największy dietowy kryzys złapałam właśnie pod prysznicem z tym peelingiem, miałam przez ten zapach taką ochotę na słodycze, że dosłownie ślinka mi ciekła....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezle :) aktualnie nie mam w swoich zbiorach zadnych slodko pachnacych kosmetykow, wiec nic mnie nie wodzi na pokuszenie;)

      Usuń
  7. brawo! dla mnie to nie lada wyzwanie, bo sama jestem słodyczo i czekoladoholikiem :/ sama chcę / muszę dać sobie troszkę na wstrzymanie! tylko ta moja słaba silna wola :/

    OdpowiedzUsuń
  8. Przydałoby się i mnie takie wyzwanie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. U mnie w domu jest pełno słodyczy, które zostały jeszcze ze Świąt. W ogóle na nie mam ochoty i wydaję je innym :-) Za to gdy jestem "w mieście", czasem spojrzę tęsknie na kawiarnię, czy cukiernię. Dzisiaj byłam w Coffee Heaven, bo musiałam szybko coś w biegu przekąsić i... zamówiłam kanapkę z łososiem :-D To wszystko, bo nie byłam pewna, jak zareagują na prośbę o gorącą wodę ;-)

    P.S. Czuję się świetnie na odwyku, wróciła mi życiowa energia i poprawiła mi się cera. To jest bardzo zachęcające. Cały czas trzymam za Ciebie kciuki :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam jeszcze dodać, że rozmiar ubrań mi się zmniejszył :-) Na szczęście nie wyrzucam z szafy tych mniejszych rozmiarów.

      Usuń
    2. Brawo!!! Grunt to sie nie zlamac w chwilach naglego kryzysu, a takie najczesciej zdarzaja sie gdy jestesmy glodni... zamiast slodkiego kanapka, salatka czy owoc sa najlepszym rozwiazaniem.
      Wiesz, ze moja cera rowniez sie poprawila?! A co do rozmiaru ubran, to niestety jeszcze daleka droga przede mna;)

      Usuń

Copyright © 2014 Lemessoss , Blogger