Tego posta chciałam stworzyć już od dawna. Głównie po to, żeby zebrać wszystkie moje wersje fryzur w jednym miejscu oraz by przeczytać obiektywne rady i opinie. Z góry przepraszam za jakość niektórych zdjęć, pochodzą z różnych źródel i naszukałam się ich w różnych dziwnych miejscach ;)
Nie będzie to moja włosowa historia, ponieważ cofnę się w czasie nie dalej niż 10 lat, czyli dekada zmian:) Mój naturalny kolor włosów to typowo polski popielaty ciemny blond. Pierwszy raz zapragnęłam zmian jakoś w liceum i praktycznie przez całe 4 lata szkoły średniej farbowałam włosy na bardzo jasny blond. Włosy raz były krótsze, raz dłuższe, czasem miałam grzywkę, później ją zapuszczałam... wyglądało to mniej więcej tak:
Następnym etapem były studia, zaraz na pierwszym roku zapragnęłam zmian i korciło mnie by sprawdzić, jak będę wyglądać w ciemnych włosach... Kolory bywały przeróżne od miedzianych, brązowych, po szatynowe i kasztanowe. Lubiłam siebie w ciemniejszych odcieniach, ale wydaje mi się że najlepiej wyglądałam, kiedy byłam opalona. W brązowych włosach prezentowałam się tak;
Później pojechałam na Erazmusa do Wielkiego Tyrnowa, gdzie stwierdziłam, że przeistoczę się w rasową Bułgarkę i zafarbuję włosy na czerń. Czy był to dobry pomysł?!
Zupełnie czarne włosy miałam przez prawie rok, ale strasznie denerwowały mnie jasne odrosty i w pewnym momencie zdecydowałam się na powolny powrót do jaśniejszej czupryny. Był to długi, żmudny i nieprzyjemny proces. Dwa razy byłam u fryzjera na ściąganiu koloru - nie całym ale pasmami. Dzięki temu moje włosy nie były w najgorzym stanie i wydawało mi się, że takie pasemka będą w miarę spoko wyglądać. Co jakiś czas "wyrównywałam" kolor, czyli mój odrost i te odbarwione kosmyki jasnym brązem. Niestety w pewnym momencie to co miałam na głowie prezentowało się na prawdę strasznie:
Wtedy też sporo ścięłam włosy i miałam takiego niby boba.
Na szczęście po lecie, rozjaśnione słońcem i ponownym farbowaniu na brąz, moje kłaki osiągnęły w miarę jednolity kolor. No i zaczęłam je zapuszczać:
Włosy rosły powoli i stawłay się coraz jaśniejsze:
W końcu doszłam do wymarzonego najjaśniejszego blondu:
Skoro osiągęłam kolor, który chciałam, już więcej nie eksperymentowałam. Natomiast skupiłam się na zapuszczaniu:
W kocńcu nastał rok 2013 i moje ostatnie farbowanie włosów. W lutym po raz ostatni nałożyłam farbę na odrosty. Jak widać włosy były strasznie wysuszone i okropnie się puszyły Dosłownie i w przenośni horror (pamiętacie The Ring?;)):
Przebrnęłam przez kilka miesięcy, lato i słońce też mi pomogły, ponieważ wierzchnia warstwa włosów była cały czas naturalnie rozjaśniana. W taki oto sposób powstało moje "ombre":
A to stan na dzisiaj:
Generalnie jestem w miarę zadowolona ze stanu moich włosów. Na ostatnim zdjęciu widać, że naturalnie falują i zaakceptowałam ten fakt, chociaż od czasu do czasu je prostuje. Co do koloru, to bardzo chciałabym zapuścić naturalne, ale są dni kiedy ten odrost okropnie mnie denerwuje i mam ochotę pobiec do sklepu i kupić farbę:)
Co myślicie o moich metamorfozach? W jakim kolorze było mi najlepiej? Powinnam pozbyć się odrostu czy uzbroić w cierpliwość? Jakieś porady dla zapuszczających naturalki???
Nie będzie to moja włosowa historia, ponieważ cofnę się w czasie nie dalej niż 10 lat, czyli dekada zmian:) Mój naturalny kolor włosów to typowo polski popielaty ciemny blond. Pierwszy raz zapragnęłam zmian jakoś w liceum i praktycznie przez całe 4 lata szkoły średniej farbowałam włosy na bardzo jasny blond. Włosy raz były krótsze, raz dłuższe, czasem miałam grzywkę, później ją zapuszczałam... wyglądało to mniej więcej tak:
Następnym etapem były studia, zaraz na pierwszym roku zapragnęłam zmian i korciło mnie by sprawdzić, jak będę wyglądać w ciemnych włosach... Kolory bywały przeróżne od miedzianych, brązowych, po szatynowe i kasztanowe. Lubiłam siebie w ciemniejszych odcieniach, ale wydaje mi się że najlepiej wyglądałam, kiedy byłam opalona. W brązowych włosach prezentowałam się tak;
Później pojechałam na Erazmusa do Wielkiego Tyrnowa, gdzie stwierdziłam, że przeistoczę się w rasową Bułgarkę i zafarbuję włosy na czerń. Czy był to dobry pomysł?!
Zupełnie czarne włosy miałam przez prawie rok, ale strasznie denerwowały mnie jasne odrosty i w pewnym momencie zdecydowałam się na powolny powrót do jaśniejszej czupryny. Był to długi, żmudny i nieprzyjemny proces. Dwa razy byłam u fryzjera na ściąganiu koloru - nie całym ale pasmami. Dzięki temu moje włosy nie były w najgorzym stanie i wydawało mi się, że takie pasemka będą w miarę spoko wyglądać. Co jakiś czas "wyrównywałam" kolor, czyli mój odrost i te odbarwione kosmyki jasnym brązem. Niestety w pewnym momencie to co miałam na głowie prezentowało się na prawdę strasznie:
Wtedy też sporo ścięłam włosy i miałam takiego niby boba.
Na szczęście po lecie, rozjaśnione słońcem i ponownym farbowaniu na brąz, moje kłaki osiągnęły w miarę jednolity kolor. No i zaczęłam je zapuszczać:
Włosy rosły powoli i stawłay się coraz jaśniejsze:
W końcu doszłam do wymarzonego najjaśniejszego blondu:
Skoro osiągęłam kolor, który chciałam, już więcej nie eksperymentowałam. Natomiast skupiłam się na zapuszczaniu:
W kocńcu nastał rok 2013 i moje ostatnie farbowanie włosów. W lutym po raz ostatni nałożyłam farbę na odrosty. Jak widać włosy były strasznie wysuszone i okropnie się puszyły Dosłownie i w przenośni horror (pamiętacie The Ring?;)):
Przebrnęłam przez kilka miesięcy, lato i słońce też mi pomogły, ponieważ wierzchnia warstwa włosów była cały czas naturalnie rozjaśniana. W taki oto sposób powstało moje "ombre":
A to stan na dzisiaj:
Generalnie jestem w miarę zadowolona ze stanu moich włosów. Na ostatnim zdjęciu widać, że naturalnie falują i zaakceptowałam ten fakt, chociaż od czasu do czasu je prostuje. Co do koloru, to bardzo chciałabym zapuścić naturalne, ale są dni kiedy ten odrost okropnie mnie denerwuje i mam ochotę pobiec do sklepu i kupić farbę:)
Co myślicie o moich metamorfozach? W jakim kolorze było mi najlepiej? Powinnam pozbyć się odrostu czy uzbroić w cierpliwość? Jakieś porady dla zapuszczających naturalki???
Mnie bardzo się podoba wersja brązowa, ale najbardziej ten naturalny blond:)
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie ci w jasnym blondzie :-) rozświetla cię
OdpowiedzUsuńWidzę, że mamy bardzo podoba włosową historię :))) z tym, że ja odpuściłam sobie powrót do natury. Źle się czułam w jasnym blondzie, Matka Natura się pomyliła :D Za to powoli przechodzę fazę zmiany koloru i cieszy mnie to, że nie ściągałam go a jedynie nakładam inny kolor. Jestem teraz finalnie po kolejnym cięciu i wiem, że dobry fryzjer oraz jego sprawna ręka to 80% sukcesu :)))
OdpowiedzUsuńU Ciebie podoba mi się kolor na przedostatnim zdjęciu a przemiana w "rasową Bułgarkę" świetna, kolor pięknie wydobył Twoją twarz, podkreślił kolor oczu ale z czernią jest ciężko jasnowłosym... bo odrosty zabijają radość ;) Drugie zdjęcie także na plus, trudno jest mi zdecydować.... ale chyba widziałabym Cię w ombre.
Trochę tęsknię za ciemnymi włosami , na pewno wyglądałas poważniej , teraz jestem juz w takim wieku ze powinnam sie odmladzac kolorem;) Ciężkie dylematy kobiety ....
UsuńNajladniej w blond, dobra farba plus pielęgnacja i będzie git 😊
OdpowiedzUsuńJa też sporo eksperymentowałam, czasem wychodziły fajne rzeczy na głowie, czasem był masakra. Teraz jestem w miarę zadowolona, mam długie włosy w moim naturalnym kolorze, troszkę ciemniejsze od Twoich. Naogląda się człowiek różnych cudów w gazetach, internecie i potem kusi zaszaleć, to z cięciem, to z kolorem :) Moim zdaniem super wyglądasz w takiej długości jak masz i w ciut jaśniejszych włosach :) Chociaż, w ciemnych też Ci ślicznie, jesteś bardziej "wyraźna" :) ale tamto obcięcie jakieś takie nie do końca ok, według mnie. Faktycznie ciągłe farbowanie odrostów jest uciążliwe i nie wiem, czy bym chciała się znowu w to bawić...Co do zapuszczania to mam długie ale nie mam pojęcia, co Ci doradzić, jakoś tak same urosły :)
OdpowiedzUsuńna drugim zdjeciu wygladasz,jak nie Ty,ta fryzura wydaje mi sie ze nieco Cie postarzala ;)Czwarte zdjecie od dolu,tu mi sie najbardziej podoba Twoj kolor,schodzenie z koloru to dlugi proces pewnie nie raz bedzie Cie korcic,zeby siegnal po farbe,ja mialam takie podejscie rok temu i nie dalam rady;)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak długo wytrzymałas bez farbowania?:)
UsuńFaktycznie Twoje włosy przeszły wielką metamorfozę, ale jak najbardziej w pozytywną stronę.
OdpowiedzUsuńnajjaśniejszy blond!!!
OdpowiedzUsuńodmładza, odświeża, rozświetla ♥
przecudnie Ci w nim
Ladnemu we wszystkim ladnie :D
OdpowiedzUsuńJednak w blond ci najlepiej :) Masz bardzo ładne włosy, tez bym chciała takie mieć!
OdpowiedzUsuńJaką farbą farbujesz? Chodzi mi o ten najjaśniejszy kolor na ostatnim zdjęciu :)
Zazwyczaj farbowalam jasnym popielatym blondem z Garniera
UsuńDziekuje dziewczyny za komentarze!
OdpowiedzUsuńMyślałam ze dostanę większe wsparcie i motywacje do zapuszczanie naturalnych włosów , ale skoro twierdzicie ze w jasnym blondzie mi najlepiej to znów mam zagwozdke;)
Bardzo ładnie Ci w jaśniejszych włosach :)
OdpowiedzUsuńŚliczna jesteś! :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem blond to w 100% Twój kolor :)
Najlepiej wyglądasz w jasnych włosach, są najbardziej naturalne. Natury się nie da oszukać! MA.
OdpowiedzUsuńNiesamowite metamorfozy! Chociaż blond rzeczywiści bardzo przyciąga wzrok, to na zdjęciu nr 2 także masz świetny kolor.
OdpowiedzUsuńblond wygrywa :)
OdpowiedzUsuńnajbardziej co w nim do twarzy!
radzę Ci z autopsji - pasemka najlepsze- odrosty będą mniej widoczne, ładnie rozświetlają, wyglądają naturalnie, odmładzają, wystarczy raz na 3-4 m-ce zainwestować ok 100zł w Pl. Widzę że twój naturalny jest podobny do mojego. Naturalny skręt jak najbardziej ok. Długości też się nie dorobisz oszałamiającej. Lepiej zamiast inwestować w drogie kosmetyki, regularnie raz w m-cu podciąć 1cm końcówki. Na początku żałowałam obcinania włosów ale po pół roku jest naprawdę git. Teraz dodatkowo cieniuję po całości a prostownicę odstawiłam na wlk okazje. Lekko wilgotne włosy wygniatam przy użyciu olejków aby podkreślić skręt. A miałam sianko na głowie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziekuje za porade:)
UsuńNad pasemkiami zastanawiam sie juz od jakiegos czasu, ale ciezko mi sie wybrac do fryzjera. Wiem, ze zbyt rzadko podcinam wlosy, bo zazwyczaj tylko 3 razy w roku... W Polsce mam zaufana i bardzo niedroga fryzjerke, natomiast na Cyprze tez mam jedna wyprobowana, ale niestety wizyty sa dosyc kosztowne.