Inspiracje zimy


Koniec zimy na Cyprze wygląda w tym roku dokładnie tak, jak środek lata w Polsce: 25 stopni, bezchmurne niebo, zielononiebieski krajobraz.... Pogoda jest tak piękna, że w weekend ubrałam strój kąpielowy, wzięłam ręcznik pod pachę, spędziłam kilka godzin na plaży i nawet po raz pierwszy w tym roku wykąpałam się w morzu. Co prawda woda była lodowata i kąpiel trwała kilka minut, ale cieszę się że zaliczyłam takie dosyć ekstremalne doświadczenie, jakim jest pływanie w morzu w lutym.

 A tymczasem  z poprzednich , nie tak pogodnych dni wolnych, uzbierało mi się kilka ciekawych filmów, książek i innych rzeczy którymi chciałabym się z Wami podzielić. Jeżeli u Was pogoda nie dopisuje, to może któraś z moich propozycji dostarczy Wam rozrywki. Natomiast jeśli desperacko pragniecie witaminy D i ciepełka, to zapraszam na naszą SŁONECZNĄ WYSPĘ.









Na początek cudowna piosenka, którą odkryłam pod koniec zeszłego roku. Pewnie kojarzycie Runnin Naughty Boy z wokalem Beyonce i Benjamina Arrowa, być może dzięki fantastycznemu videoklipowi. Pomimo mojego uwielbienia dla Queen B., to jednak wersja wykonywana przez Arrowa solo ujęła mnie za serce. 



W ostatnich miesiącach oglądnęłam kilkanaście filmów, lepszych i gorszych, ale trzy z ich na pewno zasługują na uwagę:


Black Mass – oparta na faktach historia jednego z najsłynniejszych amerykańskich gangsterów. Opowieść o bostońskiej mafii, narkotykach, przemocy, korupcji na bardzo wysokich szczeblach, jak również o lojalności oraz wewnętrznym konflikcie i upadku bohatera,  a wszystko zagrane przez wyśmienitych aktorów (J. Depp, B. Cumberbath, K. Bacon). 




The Intern – lekka komedia z Robertem De Niro i Anne Hathaway w rolach głównych. Główny bohater – elegancki, wykształcony starszy pan nie potrafi odnaleźć się na emeryturze, dlatego postanawia zostać stażystą w prężnie rozwijającym się startupie. Prócz zabawnych sytuacji  ukazujących zderzenie nowoczesności i tradycji, film emituje ciepłą, pozytywną energię. Polecam na gorsze dni.




The Revenant – najgłośniejsza produkcja  kinowa w ostatnim czasie, zgarniająca nagrodę za nagrodą, rzeczywiście robi ogromne wrażenie. Mnie ujęły przede wszystkim zdjęcia i to, w jaki sposób pokazana jest natura. Fabuła nie jest może porywająca, ale film został tak zrealizowany, że żadna z 156 minut jego trwania się nie dłuży. Trudny do rozpoznania, ale świetny Tom Hardy, n o i Leo... który jest w panteonie moich ulubionych aktorów od wielu, wielu lat. Mam nadzieję, że w tym roku wreszcie dostanie to, na co zasłużył. 




Na sam koniec zostawiłam książkowy hit, czyli Szczygieł Donna Tartt. Obszerne dzieło (właśnie takie uwielbiam!) uhonorowane Nagrodą Pulitzera. Osią opowieści jest wybitne dzieło siedemnastowiecznego malarza Fabritiusa, które w wyniku tragicznych okoliczności znajduje się w rekach kilkunastoletniego Theo Deckera. Przygody chłopca, jego podróże, proces dojrzewania, poznawania siebie, radzenie sobie z przeszłością, teraźniejszością i przyszłością, niezwykły miks narkotyków i antyków, trudna przyjaźń i jeszcze trudniejsza miłość, a wszystko to doprawione dużą dozą humoru, zagadki kryminalnej i niezwykle realistycznie nakreślonych realiów Nowego Jorku, Las Vegas i Amsterdamu. Dodatkowo postać Borisa, mającego korzenie w Polsce przyjaciela głównego bohatera, który jest rozbrajający, nie można go nie pokochać. Dawno żadna książka nie wzbudziła we mnie tak wiele pozytywneych emocji. 








































Co ostatnio ciekawego przeczytaliście? 







Po więcej inspiracji kliknij TUTAJ




Czytaj dalej »

Dzień Kota



Ponieważ świętujemy dziś Światowy Dzień Kota, to koniecznie muszę poruszyć temat kotów na wyspie Afrodyty. Kot, to zaraz obok osiołka , symboliczne zwierzę Cypru.

Pier­wsza rzecz, która od razu zaskakuje po przy­locie na Cypr, to ilość bez­pańs­kich kotów. Są one dosłownie wszędzie! Nikt nie kon­troluje ich pop­u­lacji, ale zde­cy­dowanie przewyższa ona liczbę oby­wa­teli Cypru. Więk­szość mieszkańców dokarmia czworonogi, dlat­ego wiodą one raczej szczęśliwe życie, wypełnone długimi godzinami wylegiwania się w słońcu.




Cypryjski przedstawiciel kotowatych wyróżnia się na tle swoich braci z innych krajów. Jest większy niż typowy polski dachowiec, lepiej przystosowany do życia w ciepłym klimacie, oraz jak na moje ucho, zamiast miałczenia wydaje z siebie dźwięki przypominające płacz noworodka. Zwłaszcza w porze godów. A jak przystało na mieszkańca wyspy miłości, pora godowa trwa przez większą część roku. Nic dziwnego, że kociaków ciągle przybywa.

Jak głosi legenda, koty zostały sprowadzone na Cypr z Egiptu bądź Palestyny przez Świętą Helenę w IV w. Miały  być antidotum na plagi jadowitych węży i szczurów. Nikt wtedy nie przewidział, że koty zawładną wyspą na amen.

Powstał nawet poemat upamiętniający waleczne hordy kotów cypryjskich ( napisany przez laureata Nobla Giorgosa Seferisa)
Jeden z wersów brzmi następująco:

Every day at dawn a bell would strike
and an army of cats would move into battle.
They'd fight the day long,
until the bell sounded for the evening feed.
Każdego dnia o świcie dzwon uderzy
i armia kotów ruszy do walki.
Będą walczyć przez dzień cały,
Dopóki dzwon nie obwieści wieczornej pory karmienia.

Przetłumaczoną z greckiego na angielski całość utworu można znaleść TUTAJ












Pozostaje mi życzyć wszystkim bardziej lub mniej walecznym kotom oraz ich poddanym udanego święta!



Czytaj dalej »
Copyright © 2014 Lemessoss , Blogger