Zazwyczaj
grudniowe święta spędzam w Polsce, dlatego jeszcze nigdy nie opisywałam na
blogu jak celebrowane jest Boże Narodzenie na wyspie Afrodyty. Za kilka dni
również lecę do domu, ale tym razem w ferworze przygotowań postanowiłam znaleść
kilka chwil na opisanie świątecznej gorączki na Cyprze.
Na Cyprze
widoczny jest mix zwyczajów, trochę greckich, trochę typowo
angielskich, ze spora dawką światowego konsumpcjonizmu. Wszystko zaczyna się od
dekoracji – już w połowie listopada sklepy zaczęły dekorować wystawy, pojawiły
się bożonarodzeniowe smakołyki. Ulice miast przyozdobione zostały lampkami, na
głównych rondach postawiono plastikowe bałwany (no bo prawdziwe można będzie
ewentualnie ulepić jak w górach Trodos w styczniu nastaną 2 dni ze
śniegiem;)). Niedawno przykry incydent
zaburzył przedświąteczną sielankę: znak
rozpoznawczy centrum Limassol, wielki, czerwony (przez niektórych uważany za
przerażającego), kręcący się Mikołaj spłonął. Nie wiadomo czy to nieszczęśliwy
wypadek i zwarcie instalacji, czy zamierzone działanie podpalacza , albo
Grincha huehue świąt bez Mikołaja nie
będzie. Oczywiście w tutejszym klimacie najciekawiej prezentują się
udekorowane świątecznie palmy... co prawda choinki również się pojawiają, ale
tylko w wersji plastikowej. Najokazalsza choinka stoi na placu przed urządem
miejskim. Tuż obok niej wisi ekran pokazujący temperaturę powietrza, w dzień
zazwyczaj powyżej 20 stopni celcjusza. Przy takich warunkach klimatycznych
naturalną ozdobą są zupełnie inne drzewka, które stanowia kwintesencję Cypru w
grudniu – dojrzewające cyutrusy. Ciężko przejść kilka metrów, nawet w centrum
miasta, i nie potknąć się o spadające na ulice pomarańcze i cytryny.
Nadchodzące
święta to równiez okres przerównych imprez firmowych. Coroczne Christmas Party
to okazja do pokazania się z jak najlepszej strony. Sklepy przyciagają ofertami
20% sales na eleganckie sukienki i dodatki. Fryzjera i paznokcie należy bukować
z miesięcznym wyprzedzeniem. Firmowe imprezy mogą odbywać się w równych
terminach – od poczatku grudnia, do nawet końca stycznia (hotele).
Na początku
mojego życia na Cyprze pracowałam kilka miesięcy w amerykańskiej sieciówce
odzieżowej. Nigdy nie zapomnę szaleństwa, które miało miejsce podczas
grudniowych weekendów. Cypryjczycy przychodzący na zakupy z wydrukowanymi
listami zawierającymi kilka stron A4 , wypełnionymi imionami osób, dla których
należy kupić prezenty. Nie są to zazwyczaj drogie podarunki, ale z tak dużą
liczbą osób obdarowywanych, rachunek końcowy często stanowi kilkaset euro. Na
szczęście w wielu miejscach pracy wypłacane są 13 pensje, które tradycyjnie przeznaczane
są na typowo świąteczne zakupy.
24 grudnia to
normalny dzień pracy, wolne są jedynie 25 i 26 grudnia. Najważniejszy jest
oczywiście pierwszy dzień świąt, którego punkt kulminacyjny stanowi obfity
obiad w rodzinnym gronie.W sumie, to Boże Narodzenie celebruje się tak samo,
jak każde inne święto, Sylwestra czy
rodzinną uroczystość na Cyprze, czyli jednym wielkim obżarstwem. Zazwyczaj
wybierana jest jedna z dwóch opcji: albo cypryjska souvla, albo anglosaski nadziewany indyk. Tradycyjnym słodkim przysmakiem
są melomakarona, czyli miodowo-orzechowe,
rozpływające się w ustach ciasteczka. Świąteczne
dni spędzane są bardzo rodzinnie, natomiast wieczory i noce w gronie przyjaciół
i znajomych. Organizowane są tematyczne imprezy w klubach i dyskotekach. Populacja
wyspy zwiększa się nagle dwukrotnie, ponieważ studenci oraz Cypryjczycy
mieszkający za granicą przylatują do domu, więc jest to idealna okazja do
spotkań w większym gronie.
Według mnie okres
bożonarodzeniowy na Cyprze pozbawione jest tego magicznego klimatu, jaki panuje
w Polsce. Brakuje ciekawych tradycji kultywowanych od pokoleń. Niemniej jednak
wszyscy czekają na święta z utęsknieniem, bo przecież najważniejsze jest to, by
spędzić miło czas z najbliższymi.
Przy okazji
chciałabym złożyć życzenia wszystkim czytelnikom mojego bloga: Wspaniałych Świąt
Bożego Narodzenia! Gdziekolwiek jesteście, spędźcie ten wyjątkowy czas jak
najprzyjemniej!