... na Cyprze nie
jest łatwo.
Po kilku latach
korzystania z pseudomiejskiej komunikacji w Limassol, nastał nowy rozdział w
moim życiu, usiadłam za kierownicą:)
Prawo jazdy
posiadam od 10 lat. Egzamin zdałam za 3 razem, wpadki zawsze zaliczałam na
kopercie, do dzis jest mi ten manewr trudno wykonać. W Polsce jeździłam kilka lat starym, czerwonym
Fordem Escortem, z radiem na kasety, do którego nadal mam wielki sentyment. Natomiast
odkąd przeprowadziłam się na wyspę Afrodyty miałam okazje prowadzić samochód
kilka razy i to zawsze pod bacznym okiem pana kierowcy idealnego.
Od miesiąca mam
swój samochód i jeżdżę sama. Przestawienie się na ruch lewostronny nie było
wielkim wyzwaniem. Mam również automatyczną skrzynię biegów, która jest chyba
jednym z najbardziej ułatwiających życie wynalazków ludzkosci. Rano jestem w pracy w 10 minut, wszystko dzięki
obwodnicy/autostradzie. Dodatkowy czaso poranku mogę poswięcić na bieganie,
sprzątanie, zabawy z Yogim i w dodatku stres związany z wiecznym spóźnianim sie
do pracy odszedł w nieznane. Najważniejsze jest dla mnie, że to ja jestem Panią
swojego losu, a nie durny kierowca autobusu, któremu zachciało się zjesć rano pitę i dlatego przyjechał pół godziny
później niż przewiduje rozkład.
Korki na Cyprze
to raczej pojęcie nieznane, jeżeli już zdarza się większy ruch to popołudniu,
ale nie ma mowy o wielogodzinnych zastojach. Natomiast największe wyzwanie to
parkowanie. Koło mojej pracy mamy co prawda wyznaczony kawałek klepiska, ale
miesci on może 20 aut, a w budynku pracuje około 100 osób... Ciężko również
parkować na chodnikach przed posesjami, już nie raz jedna babcia z drugą mnie
opierniczyły, że stoję pod ich domem. Fajnie by było zostawiać samochód w
cieniu, bo wsiadająć do nagrzanego można sobie nieźle tyłek poparzyć.
Prócz
niedogodnosci z parkingiem, inna kwestia która mnie irytuje to znikome
posługiwanie sie kierunkowskazem przez innych kierowców. Oni chyba uważają ze
te dzyndzle po bokach kierownicy są zupełnie zbędne (tak jak i ten do wycieraczek,
przecież tu prawie nie pada). Nagła zmiana pasa to typowy manewr, trzeba być
bardzo czujnym.
Jak na razie
poruszam się głównie na trasie dom –praca – dom, czasem wybieram się na
podmiejską plażę, ale udało mi się raz pojechać na lotnisko do Larnaki, i to w
nocy – było to odrobinę stresujące przeżycie, więc na razie nie zapuszczam się w
odleglejsze zakątki wyspy.
Moim ulubionym
towarzyszem przejażdżek jest oczywiscie Yogi, on zawsze jest niezmiernie
podekscytowany możliwoscią podróżowania samochodem:)
Razem z moim
ukochanym pasażerem serdecznie Was pozdrawiamy!!!