Miesiąc temu, po powrocie z Maroka, obiecałam
post na temat pyszności z kraju Maghrebu. Cały czas zgłębiam tajniki kuchni
marokańskiej i za każdym podczas podróży do Maroka odkrywam nowe smaki, nowe
dania, nowe kulinarne triki. Z
ostatniego urlopu wracałam z bagażem wypchanym po brzegi zakupami z lokalnych
targowisk – kilka rodzajów oliwek, ostra pasta hrrisa, świeżo zmielone
przyprawy, oraz tradycyjne naczynia do przyżądzania tajin, kuskusu oraz ogromna
(i bardzo ciężka) żeliwna patelnia do smażenia naleśników. Na blogu umieszczałam
już wcześniej marokańskie przepisy, ale wraz z moim nowym dobytkiem, mam nadzieje,
że pojawi się ich jeszcze więcej.
Dlaczego tak
bardzo zachwycam się smakiem marokańskich potraw? Ponieważ są one niezwykle aromatyczne,
bardzo czesto zaskakują nietypowymi połączeniami (np. słodkie z słonym), a do
ich przyżądzenia zazwyczaj wykorzystuje się dużo różnorodnych warzyw (a jak
wiadomo fanką mięsa nie jestem). Dodatkowo wszelkie dania jedzone na miejscu
mają niepowtarzalny smak, co wynika z niesamowitej jakości składników – w żadnym
innym kraju nie spotkałam się z tak pysznymi i soczystymi owocami i
warzywami. Często bywa tak, że gotuję
jakąś marokańską potrawę na Cyprze, ale nie smakuje ona tak samo jak w
Maroku...
Oczywiście marokańskie
specjały nie mają prawa bytu bez odpowiedniej ilości przypraw. Wiele z nich, takich jak szafran, mięta,
oliwki, cytryny uprawiane są w domu. Typowe
przyprawy stosowane w marokańskiej kuchni to: cynamom, kumin, kurkuma, imbir,
papryka, szafran, anyż. Dodatkowo używa się ogromne ilości świeżej natki
piertuszki i kolendry.
Moje ulubione dania
to przede wszystkim kuskus, harira, bastilla, ryby zapiekane z warzywami, zaluk, oraz naleśnikowate twory typu msmen i harcha.
typowy marokański obiad |
król wszelkich potraw - kuskus |